zakręć proszę kran z czasem, kapie
przecieka, ucieka
sąsiedzi pod nami mają powódź
czasu zbyt wiele
i udziela się to nawet tym z naprzeciwka
rozciągnęli czasoprzestrzeń
czasem z naszego kranu
patrzą przez okno całe dnie
przepalając płuca kolejnymi papierosami
patrzą ciesząc się czasem
który nam wyciekł
dokręć ten kran wreszcie!
niedziela, 30 grudnia 2012
czwartek, 27 grudnia 2012
widzisz?
nie jest Parką, ale i tak mówi, że
plotę trzy po trzy ludzia, zrobię z was wszystkich
uplecioną sieć, złapię was w was samych
z ludzkości
z kości i z nas
ona
splącze wszystkich nas
i tak już nie wyjdziemy z tego bagna
w całości
a może to ono, a może
to my sami się plączemy
w kółko
na oślep bez składu
nie jest Parką, ale i tak mówi, że
plotę trzy po trzy ludzia, zrobię z was wszystkich
uplecioną sieć, złapię was w was samych
z ludzkości
z kości i z nas
ona
splącze wszystkich nas
i tak już nie wyjdziemy z tego bagna
w całości
a może to ono, a może
to my sami się plączemy
w kółko
na oślep bez składu
poniedziałek, 24 grudnia 2012
wtorek, 11 grudnia 2012
poniedziałek, 10 grudnia 2012
piątek, 7 grudnia 2012
Panna Choleryczka
Panna Choleryczka
niech to cholera ją wreszcie weźmie,
niech to zemrze,
albo nie,
niech przepadnie
daleko od ludzi
bo taka z niej
Panna Choleryczka
że nas wszystkich czerwonka
zaraz złapie
niech to cholera ją wreszcie weźmie,
niech to zemrze,
albo nie,
niech przepadnie
daleko od ludzi
bo taka z niej
Panna Choleryczka
że nas wszystkich czerwonka
zaraz złapie
niedziela, 2 grudnia 2012
Ten-Który-Wiecznie-Narzeka
- Phhrrr! Phhhrr, phi, phee! Co za
noc, co za koszmar, phrrrr! - kotołak ze wstrętem i irytacją
powarkiwał, starając się zwinąć w kłębek, by nie tracić
cennego ciepła. Faktycznie, noc była jak z koszmaru. Ciemna,
bezksiężycowa, zimna, deszczowa i wietrzna. Kotołak leżał sobie
właściwie przed kominkiem, w samym centrum ciepłego, przytulnego i
suchego domu, co bynajmniej nie przeszkadzało mu oddawać się
swojemu ulubionemu zajęciu – narzekaniu. Stwór narzekał niemal
zawsze i wszędzie, przy każdej okazji. Co złośliwsi szeptali, że
będzie zrzędził na własnym pogrzebie. (Na pewno nie będzie mu
się podobał kolor trumny ani miny żałobników.) Szeptali, gdyż
Ten-Który-Wiecznie-Narzeka (tak, nikt już poza nim nie pamiętał
jego prawdziwego imienia, wszyscy nazywali go właśnie w ten sposób,
natomiast sam zainteresowany nie chciał nikogo oświecać w tej
kwestii, miał tym sposobem dodatkowy powód do narzekania) słynął
z najciętszego języka w okolicy bliższej i dalszej. Niewielu było
śmiałków, którzy próbowali naśmiewać się z niego twarzą w
twarz. Ale skończmy już z tym zbaczaniem z tematu, naszego bohatera
poznamy sobie lepiej po drodze. A raczej przed kominkiem. Rozpalonym
kominkiem, przed którym leżał sobie puszysty, wełniany chodnik.
Mimo to kotołakowi było zimno. Może nawet nie zimno – on
zwyczajnie się trząsł z irytacji i złych przeczuć. Był w
dziwnym dla siebie, nieznanym stanie, co jeszcze bardziej pogłębiało
jego zdenerwowanie – nie chciało mu się narzekać. Od dwóch dni
zrzędził tylko z przyzwyczajenia, dla zasady.
- Co się ze mną dzieje?!? To na
pewno te dzieci. Dosypały mi czegoś do meliski. Albo do kawy.
Zmieszały z ciasteczkami. Rozważmy to na chłodno – nie jestem
zadowolony z wielu rzeczy, to fakt (na przykład w tej chwili brakuje
mi poduszki i kubka kakao, a wiatr paskudnie tłucze się o szyby),
ale nie jest to dla mnie jakimś tam priorytetem, nie czuję żadnego
zadowolenia z wyrażania braku zadowolenia, to straszne. Tak poważnie
rzecz biorąc, jedyną rzeczą, która mnie teraz rzeczywiście i
słusznie irytuje jest to, że nie mogę zasnąć, gdyż pogrążam
się w jakiś bezsensownych rozważaniach pod tytułem „Dlaczego
narzekam tylko z nawyku i z jakiego powodu nie sprawia mi to dawnej
radości”. Czuję się, jakby całe moje moje życie straciło
sens. Co innego można robić, co innego umiem robić? Przecież
narzekałem od zawsze, odkąd pamiętam! Myślę, że to wina
niedoboru snu. Mój kochany głupi mózgu, skończ wreszcie. Daj
spać. Wyśpisz się, wszystko wróci do normy, znowu wróci stary,
znany Ten-Który-Wiecznie-Narzeka, prawda? - kotołak jeszcze długo
przewracał się z boku na bok, wiercił, kręcił się, aż w końcu
wstał i przyniósł sobie poduszkę. Zasnął po kilku sekundach.
- Wszystko będzie w normie, znowu
będę szczęśliwym narzekającym, wszystko wróci jutro do normy...
- mamrotał optymistycznie przez sen, leciutko mrucząc, jak na
kotołaka przystało.
Ranek był słoneczny i cichy, w
kominku co prawda wygasło, ale popiół nadal oddawał nieco
przyjemnego ciepła.
- Jaki piękny dzień! I jak
słonecznie! Tfuu, co ja gadam! Brrr, jak zimno! I głodny jestem,
niewyspany zresztą też. Nie, tego już za wiele. Najwyższy czas
udać się do specjalisty, ile można zachowywać się tak dziwnie!
Grrr... Phrrrr, phi, pffff!!! - Ten-Który-Wiecznie-Narzeka odwrócił
się na plecy i zapatrzył w sufit.
- Trzeba iść, ale jak
bardzo mi się nie chce. Co to za zwyczaje, żeby niewyspane, głodne,
zmarznięte i nieszczęśliwe kotołaki z zaburzeniami nastroju i
straconym sensem egzystencji zmuszać jeszcze do wstawania przez
niedokładanie do kominka, co za świat, co za czasy. -
Wszystko powoli wracało do
normy.
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 8 listopada 2012
Dziękuję, padnij z dumy.
Cześć, boję się.
Tak, przyznam się wreszcie, boję się.
Chciałabym wrzucić się do pralki i wyprać się z tego strachu, lęku, goryczy, tej wiecznej obawy, że się pokaleczę, z tego głupiego, przewrażliwionego mechanizmu obronnego, tej jeżowej skorupy, kolczugi, którą chronię się przed wszystkimi wyolbrzymionymi i wyimaginowanymi strachami, tej całej ironii i sarkazmu, który teraz jest mi potrzebny jak tlen, którym chronię się przed tymi wszystkimi ludźmi i tymi strasznymi rzeczami, których jest tak okropnie dużo, że aż strach, i którą to skorupą biję wszystkich wokół starając się ich odgonić ode mnie zanim cokolwiek zdążą uczynić (a zawsze boję się, że zrobią mi coś złego, ale nie świadomie, tylko tak przypadkiem, z nieuwagi, z niewiedzy, tak przy okazji), i którą to skorupą kolczastą tłukę wszystko i wszystkich, gryząc i warcząc i nawet jeśli ktoś jest miły, to mu nie ufam i boję się, i jeśli nawet jestem miła, to w taki odstraszający, przygnębiający, chory sposób, niszczący i teoretycznie ponoć chroniący, a tak naprawdę zamykający w małym światku strachu, aż Ci za to podziękuję, że straciłam zaufanie do reszty i nie mogę go znaleźć, za nic wykrzesać, nie mogę, nie umiem nic z tym zrobić, nie wiem co, jak, kiedy, dziękuję, wyrazy szacunku i wdzięczności po wieki, padnij z tej dumy z siebie, dziękuję.
Tak, przyznam się wreszcie, boję się.
Chciałabym wrzucić się do pralki i wyprać się z tego strachu, lęku, goryczy, tej wiecznej obawy, że się pokaleczę, z tego głupiego, przewrażliwionego mechanizmu obronnego, tej jeżowej skorupy, kolczugi, którą chronię się przed wszystkimi wyolbrzymionymi i wyimaginowanymi strachami, tej całej ironii i sarkazmu, który teraz jest mi potrzebny jak tlen, którym chronię się przed tymi wszystkimi ludźmi i tymi strasznymi rzeczami, których jest tak okropnie dużo, że aż strach, i którą to skorupą biję wszystkich wokół starając się ich odgonić ode mnie zanim cokolwiek zdążą uczynić (a zawsze boję się, że zrobią mi coś złego, ale nie świadomie, tylko tak przypadkiem, z nieuwagi, z niewiedzy, tak przy okazji), i którą to skorupą kolczastą tłukę wszystko i wszystkich, gryząc i warcząc i nawet jeśli ktoś jest miły, to mu nie ufam i boję się, i jeśli nawet jestem miła, to w taki odstraszający, przygnębiający, chory sposób, niszczący i teoretycznie ponoć chroniący, a tak naprawdę zamykający w małym światku strachu, aż Ci za to podziękuję, że straciłam zaufanie do reszty i nie mogę go znaleźć, za nic wykrzesać, nie mogę, nie umiem nic z tym zrobić, nie wiem co, jak, kiedy, dziękuję, wyrazy szacunku i wdzięczności po wieki, padnij z tej dumy z siebie, dziękuję.
poniedziałek, 15 października 2012
ciekawość
i ta nieporadność
ponoć urocza
wychylam z nory
nieśmiało wysuwam nos na zewnątrz
starając się go sobie nie przytrzasnąć drzwiami
tak cicho tak radośnie jakby nigdy nic się
nie stało
znów ufam.
"Jestem zmęczona byciem zmęczoną, pomyślała. I złą."*
* cytat pochodzi z książki Ninni Schulman "Dziewczyna ze śniegiem we włosach"
i ta nieporadność
ponoć urocza
wychylam z nory
nieśmiało wysuwam nos na zewnątrz
starając się go sobie nie przytrzasnąć drzwiami
tak cicho tak radośnie jakby nigdy nic się
nie stało
znów ufam.
"Jestem zmęczona byciem zmęczoną, pomyślała. I złą."*
* cytat pochodzi z książki Ninni Schulman "Dziewczyna ze śniegiem we włosach"
piątek, 28 września 2012
sobota, 8 września 2012
czwartek, 6 września 2012
piątek, 17 sierpnia 2012
czwartek, 26 lipca 2012
Wszystko ze mną w porządku. Tylko mój dom chyba wilcy zjedli.
Znacie to okropne uczucie, gdy patrzycie na jakiś znajomy widok i czegoś wam brakuje? A potem okazuje się, że ścięto drzewo, zabrano ławkę czy stary bilbord reklamowy. Gorzej, jeśli po tych trzech ciężkich minutach myślenia wreszcie do ciebie dotrze, że zniknął twój dom. No tak, dom. Miejsce, gdzie sobie mieszkałaś z rodziną (albo mieszkałeś, mieszkałyście, mieszkaliście, wstawcie odpowiednią dla was formę i czytajcie dalej), trzymałaś kota, ukochaną kolekcję książek i skitrane pod łóżkiem ciasteczka na czarną (albo płaczliwą) godzinę (w miejsce tych rzeczy wstaw odpowiednie dla siebie rekwizyty). No nie ma. Zajeżdżasz sobie rowerem pod dom, oj przepraszam, w miejsce, które jeszcze dwie godziny temu było miejscem PRZED twoim domem, patrzysz, patrzysz i... nic. Domu nie ma. I nie ma żadnego spektakularnego pustego śladu, żadnych wystających z ziemi rur, śladów po fundamentach, płacząco-lamentujących dzieci, złowieszczo latających kruków czy tym podobnych uroczych akcesoriów. Zwyczajnie okazuje się, że zarośnięty krzakami, ogrodzony plac z zieloną bramą, który do tej pory graniczył z twoim domem jest dwa razy większy. Tak zwyczajnie, dwa razy większy. I nic, poza twoją pamięcią, nie wskazuje na to, że tam był dom. Twój dom. Rozglądasz się z rosnącym przerażeniem, szczypiesz po ramionach, próbujesz sprawdzić, czy tam brama faktycznie tam jest, że to nie są nowe drzwi czy coś w ten deseń, kręcisz się w kółko, masz wrażenie, że to jakiś koszmarny sen, głupi kawał, nie wiem, kumple dosypali ci czegoś do meliski i masz teraz zwidy, trafiłaś do bliźniaczego miasta, które od twojego różni się tylko brakiem twojego domu, nie wiesz, masz ochotę wrzeszczeć i zwinąć się w kłębek jednocześnie, nie wiesz co robić. Sterczysz z tym rowerem jak głupek i się gapisz. Idzie sąsiad z naprzeciwka. Na pytanie co tu się stało i gdzie jest twój domek patrzy się na ciebie z zaciekawieniem połączonym z lekką pobłazliwością – Jaki dom? - Gdzie? - Tutaj? - Przecież tu zawsze był ten pusty plac. - Dom? Hm, był tu godziną jakiś facet, upierał się strasznie, że tu był dom, ale go zabrali na sygnale. - Gdzie? Tam. - Tu macha ręką w kierunku pobliskiego miasta, mieszczącego znany szpital psychiatryczny. - A Ty? Na pewno dobrze się czujesz? -
Tak. Wszystko ze mną w porządku. Tylko mój dom chyba wilcy zjedli.
niedziela, 22 lipca 2012
wtorek, 26 czerwca 2012
Panna Głupia
Panna Głupia
ma zawsze szczęście
bo tak już jest
obudzi się nagle
i stwierdzi
że przecież nie jest źle
Panna Głupia
jest szczęśliwa
ma zawsze szczęście
bo tak już jest
obudzi się nagle
i stwierdzi
że przecież nie jest źle
Panna Głupia
jest szczęśliwa
piątek, 22 czerwca 2012
wtorek, 19 czerwca 2012
poniedziałek, 21 maja 2012
sobota, 12 maja 2012
koniec świata był już siedemnaście razy
dziś nie jest czas ani miejsce na takie wybryki
(bo nawet końce świata mogą się w końcu znudzić)
więc dziś nie będzie już żadnego
nie dziś
och. nie wyjdę
dobrze mi tu
w moim pokońcoświatowym bunkrze
tak będę siedzieć. och tak
cóż podziwiam odwagę doprawdy.
ale nie wyjdę
bunkier jest miły.
dziś nie jest czas ani miejsce na takie wybryki
(bo nawet końce świata mogą się w końcu znudzić)
więc dziś nie będzie już żadnego
nie dziś
och. nie wyjdę
dobrze mi tu
w moim pokońcoświatowym bunkrze
tak będę siedzieć. och tak
cóż podziwiam odwagę doprawdy.
ale nie wyjdę
bunkier jest miły.
środa, 2 maja 2012
Panna Kronopio
jestem kronopiem
więc mam pełne prawo
się nieludziować
zbyt dużo tu
fam i nadziei
i ludzi zresztą też
a nie. człowiek to gatunek
na wymarciu
nie jestem człowiekiem
jestem kronopiem
więc mam pełne prawo
się nieludziować
zbyt dużo tu
fam i nadziei
i ludzi zresztą też
a nie. człowiek to gatunek
na wymarciu
nie jestem człowiekiem
jestem kronopiem
sobota, 28 kwietnia 2012
wtorek, 24 kwietnia 2012
piątek, 13 kwietnia 2012
piątek, 6 kwietnia 2012
może
może mam gorączkę
a może to zwykłe lęki hipochondryczne
może mi tylko zimno
a może zamarzłam na zawsze
może tylko uzupełniłam niedobór magnezu
a może już nie umiem zapominać
może brakuje mi czekolady
a może mi smutno
może jestem tylko niewyspana
a może moje wewnętrzne ja
uciekło
i wyje gdzieś w mroku
a może to zwykłe lęki hipochondryczne
może mi tylko zimno
a może zamarzłam na zawsze
może tylko uzupełniłam niedobór magnezu
a może już nie umiem zapominać
może brakuje mi czekolady
a może mi smutno
może jestem tylko niewyspana
a może moje wewnętrzne ja
uciekło
i wyje gdzieś w mroku
niedziela, 1 kwietnia 2012
środa, 28 marca 2012
wtorek, 20 marca 2012
poniedziałek, 19 marca 2012
Obudź
Obudź mnie.
byle nie za szybko
powoli delikatnie
a może nie
nie budź mnie, nie
chcę spać
nie chcę widzieć
jestem zbyt słaba
nie mam siły
muszę odespać
cały świat
byle nie za szybko
powoli delikatnie
a może nie
nie budź mnie, nie
chcę spać
nie chcę widzieć
jestem zbyt słaba
nie mam siły
muszę odespać
cały świat
Jaszczurka
jestem jaszczurką
szukam słońca
a może ciepła
czy ja jestem ciepła?
czy ja jestem?
czy
jaszczurka może istnieć
tak sobie zwyczajnie
i z dumą mówić, że nie wie?
jestem jaszczurką, nie wiem
szukam słońca
a może ciepła
czy ja jestem ciepła?
czy ja jestem?
czy
jaszczurka może istnieć
tak sobie zwyczajnie
i z dumą mówić, że nie wie?
jestem jaszczurką, nie wiem
sobota, 10 marca 2012
wtorek, 6 marca 2012
środa, 29 lutego 2012
niedziela, 26 lutego 2012
niedziela, 19 lutego 2012
Milczę
nawet nie wiem
ja sama
jak bardzo tak bardzo
sobą gardzę
milczę
nic nie mówię nic nie widzę nic nie czuję
milczę
nie patrzę w lustro nie ma sensu
nie ma gardzę sobą
czas pogardy milczenia goryczy
jak długo
ja sama
jak bardzo tak bardzo
sobą gardzę
milczę
nic nie mówię nic nie widzę nic nie czuję
milczę
nie patrzę w lustro nie ma sensu
nie ma gardzę sobą
czas pogardy milczenia goryczy
jak długo
środa, 15 lutego 2012
Panna Absurd
Panna Absurd
odlicza czas
kanapkami z dżemem o smaku drewna
mierzy dokładnie każdy swój krok
kolejnymi godzinami nonsensu
myśli śrubkami
spadła jedna śrubka tam zakrętka
nie to było szydełko
albo może rękawiczki
ubieraj się ciepło
a może trzymaj
kronopio obserwuje
nie jest zbyt zadowolony
zgubiłaś poczucie sensu
a może interpretację
znajdź streszczenie wśród
drzew pooddychaj szybko
zaraz zabiorę tlen żyjesz przecież miłością
nie jest potrzebny tak jak ten but
czy kaloryfer może obtłuc sobie żebra
rozwiewasz mi twarz jak sople nad trawnikiem
Panna Absurd
odlicza czas
kanapkami z dżemem o smaku drewna
mierzy dokładnie każdy swój krok
kolejnymi godzinami nonsensu
myśli śrubkami
spadła jedna śrubka tam zakrętka
nie to było szydełko
albo może rękawiczki
ubieraj się ciepło
a może trzymaj
kronopio obserwuje
nie jest zbyt zadowolony
zgubiłaś poczucie sensu
a może interpretację
znajdź streszczenie wśród
drzew pooddychaj szybko
zaraz zabiorę tlen żyjesz przecież miłością
nie jest potrzebny tak jak ten but
czy kaloryfer może obtłuc sobie żebra
rozwiewasz mi twarz jak sople nad trawnikiem
Panna Absurd
poniedziałek, 13 lutego 2012
sobota, 11 lutego 2012
piątek, 10 lutego 2012
poniedziałek, 6 lutego 2012
sobota, 4 lutego 2012
czwartek, 2 lutego 2012
Zapora
zapory opory i mury
mają to do siebie, że
czasem często zbyt często
pękają rozpadają się w drobne kawałeczki
jak i bariery mechanizmy obronne i trzask
mają to do siebie, że
czasem często zbyt często
pękają rozpadają się w drobne kawałeczki
jak i bariery mechanizmy obronne i trzask
sobota, 28 stycznia 2012
czwartek, 26 stycznia 2012
już nie zapukam
ani się nie przywitam
już nie napiję się z Tobą herbaty
ani nie opłuczę kubka w zlewie
już nie zapytam, co słychać
ani nic nie opowiem
już nie będę przepraszać
że tak rzadko (za rzadko) przychodzę
już nie przytulę
już nic nie zrobię
już Cię nie ma
pozostała mi tylko nadzieja,
że może kiedyś Cię zobaczę
ani się nie przywitam
już nie napiję się z Tobą herbaty
ani nie opłuczę kubka w zlewie
już nie zapytam, co słychać
ani nic nie opowiem
już nie będę przepraszać
że tak rzadko (za rzadko) przychodzę
już nie przytulę
już nic nie zrobię
już Cię nie ma
pozostała mi tylko nadzieja,
że może kiedyś Cię zobaczę
wtorek, 24 stycznia 2012
piątek, 20 stycznia 2012
Panna Zła
Panna Zła jest zła
na siebie wie jak nie
wie dlaczego zbyt
wiele orwellowskich
pytań raczej
stwierdzeń ma w
głowie zbytnio
kontroluje swoje
emocje zbytnio
analizuje zamiast
ignorować
Panna Zła czasem
nienawidzi swoich
uczuć
na siebie wie jak nie
wie dlaczego zbyt
wiele orwellowskich
pytań raczej
stwierdzeń ma w
głowie zbytnio
kontroluje swoje
emocje zbytnio
analizuje zamiast
ignorować
Panna Zła czasem
nienawidzi swoich
uczuć
Panna Milcząca
Panna Milcząca
nie chce już nigdy
więcej odsłonić
swojej duszy za
bardzo ją to boli nie
chce więcej mówić
będzie milczeć
więcej już nie chce
się ranić
nie chce już nigdy
więcej odsłonić
swojej duszy za
bardzo ją to boli nie
chce więcej mówić
będzie milczeć
więcej już nie chce
się ranić
Panna Nie Całkiem Obojętna
Pannę Obojętną
właśnie coś ukłuło
tak przenikliwie
to była raczej myśl
I Panna Obojętna
zrozumiała
udawała i udawać będzie
do skutku
Panna Nie Całkiem Obojętna
właśnie coś ukłuło
tak przenikliwie
to była raczej myśl
I Panna Obojętna
zrozumiała
udawała i udawać będzie
do skutku
Panna Nie Całkiem Obojętna
Panna Obojętna
Panna Obojętna
wzruszyła ramionami
i poszła
śpi spokojnie
nie płacze nie krzyczy
jest czystą Obojętnością
wzruszyła ramionami
i poszła
śpi spokojnie
nie płacze nie krzyczy
jest czystą Obojętnością
czwartek, 19 stycznia 2012
Panna Wiedźma
Panna Wiedźma
wie wszystko
i nic
czuje i jest
odporna na ból
Panna Wiedźma
dobrze wie
jak ciężko
jest być
Wiedźmą
wie wszystko
i nic
czuje i jest
odporna na ból
Panna Wiedźma
dobrze wie
jak ciężko
jest być
Wiedźmą
poniedziałek, 16 stycznia 2012
niedziela, 15 stycznia 2012
piątek, 13 stycznia 2012
Panna Zamarzła
Panna Zamarzła
pewnej zimy
już się nie rozmrozi
zbyt szybko
długo będzie soplem
mrożącym krew w żyłach
pewnej zimy
już się nie rozmrozi
zbyt szybko
długo będzie soplem
mrożącym krew w żyłach
czwartek, 12 stycznia 2012
piątek, 6 stycznia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)